Lato za nami...jesień maszeruje do nas wielkimi krokami,Za oknem niebo pokrywa sie szaroscia,na wietrze jesienne kwiaty kołyszą się w rytmie wiartru,ukazując swoje soczyste kolory...Ptaki śpiewają ,a kot czychający na nie wyleguje się na dachu, biorąc przedostatnią kąpiel w promykach slonca...
W takie dni czlowiek pragnie choc na chwile zatrzymać czas...Ogrody sa pelne letnich plonow...i tak wlasnie sie zastanawialam co na obiad zrobic w niedziele...priorytet to szybkosc posilku,nie lubie przesiadywac w kuchni w niedziele szczegolnie- godzinami...I tak narodzila sie mysl o makaronie z dobrami jesiennego ogrodu...bo jestem zwolenniczką jedzenia tego ,co nam dany sezon zafunduje =)No i tak narodzil sie pomysl makaronu z kabaczkiem okraszony bekonem dla panow ...bo bez tego ani rusz!
Porcja dla 4 doroslych osob...jeszcze troche zostalo =)
450g makaronu typu penne
600g kabaczka
kilka suszonych pomidorow
2 zabki czosnku
20dag boczku
Sos:
2 żółtka
3 lyzki serka mascarpone
1 lyzka oliwy z oliwek
1 lyzka masla
no i ser parmezan na kocu albo inny kwestia tego co sie ma w lodowce
Makaron to wiadomo jak ugotowac...
Reszta-na patelni podsmazyc pokrojony w kosteczke boczek,nastepnie dodac do niego starty na grubych oczkach kabaczek...i pokrojone suszone pomidory oraz czosnek-smazyc calosc nie dluzej niz 4-5 min.,aby kabaczki ciagle zachowaly jakies wartosci odzywcze i kolor =)
Kiedy makaron juz bedzie gotowy odlewamy wode i dodajemy nasz farsz ,mieszamy wszystko na gorąco, a nastepnie dodajemy sos przygotowany wczesniej z zóltek,serka,oliwy i masla....calosc mieszamy i posypujemy serem albo w garnku albo na talerzu...
Powiem tak dietetyczne to moze nie jest,ale nie czulam sie po tym ciezka... smaczne straszliwie!
Bon appetit...!
Art-Room 23A
Monday, 30 September 2013
Wednesday, 11 September 2013
Vladimir Nabokov,birthday and twisted ankle...
Vladimir Nabokov...ostatnia moja milosc.Mistrz opisu,mistrz przekazu...nawet czytelnik bez wyobrazni zostanie osnuty teczą lsniacej opowiesci.Dawno nie mialam tak dobrej i tresciwej ksiazki w dloniach.
Poza tym mimo mroczkow przed oczami ,braku okularow...jest jednak nadzieja,ze beda w nastepnym miesiacu-nie daje za wygrana i zaczytuje sie w tych grubych tomach.Kazde opowiadanie jest inne,konczy sie tez niespodziewanie,a opisy urzekaja sytoscia przekazu...
Nastepne poza tym-mialam urodziny,chyba najcudowniejsze ...Bukiet bialych roz ,ktory do dnia dzisiejszego zdobi wazon przypomina mi o wydarzeniach sprzed dwoch tygodni...Czasami male gesty ciesza ponad wszystko...i okazuje sie,ze jest tyle bezinteresownych ludzi wokol mnie...ja chyba do nich nie naleze =)
Malowanie poki co czeka,pomyslow wiele,ale lecze chorą stope...nadwyrężoną na rowerze...to juz tydzien a poprawy zero.
Subscribe to:
Posts (Atom)